4 sposoby na wojskową skrzynię

czerwca 30, 2022

4 sposoby na wojskową skrzynię

Tym razem na tapecie skrzynie wojskowe. 




Pierwsza skrzynia - bardzo płytka, ale za to dość długa i szeroka. Swoimi wymiarami odpowiada stolikowi kawowemu. Jej wygląd od razu przywołał skojarzenia takiego mebla w loftowym salonie. 

Zaczęłam od rozkręcania mebla. Wydawało mi się, że jak zdejmę wieko, zawiasy i metalowe okucia , to będzie mi łatwiej oczyścić mebel. Niewiele mi to pomogło, bo zadałam sobie w ten sposób więcej pracy przy ponownym skręcaniu i dopasowywaniu. Po za tym nie wszystkie okucia dały się odkręcić. Niestety część śrub się zapiekła. 

Po rozkręceniu zaczęłam szlifowanie. Tym razem skorzystałam z diaksa. Błyskawicznie oczyściłam z zielonej farby wieko i wygładziłam boki skrzyni. Następnie wygładziłam drewno szlifierką, a na koniec doczyściłam ręcznie trudno dostępne miejsca. 

Wieko miało być bejcowane na orzechowy kolor, następnie polakierowane. Dlatego zależało mi na dokładnym wyszlifowaniu go. 


Elementy metalowe, zostały najpierw pokryte żelem do usuwania farb. Po kilku godzinach zaczęłam je czyścić szczotką drucianą, aby oczyścić je z glutów jakie się porobiły na skutek działania żelu. Następnie szlifowałam je ręcznie papierem ściernym 120, a na końcu watą stalową. 

Oczyszczone zamki, okucia, zawiasy pokryłam sprayem w kolorze miedzi. 







Zanim przystąpiłam do malowania musiałam umyć skrzynię. Ponieważ w środku był dziwny pył- strasznie śmierdzący, najpierw umyłam środek. Potem wyszlifowałam i znowu umyłam wewnętrzne i zewnętrzne boki.

Poprzeczne belki na wieku pomalowałam na czarno, tak samo jak boki skrzyni.

Po wyschnięciu czarnej farby, zabejcowałam blat dwa razy. Gdy bejca wyschła pokryłam ją czterema warstwami lakieru akrylowego. 
Środek skrzyni również została zabejcowany i polakierowany. 



Aby skrzynia mogła być stolikiem potrzebowała nóg. Wymierzyłam więc odległości i wywierciłam dziury. Użyłam ciut mniejszego wiertła niż wkręt nóżki. 

Przykręciłam skończone wieko skrzyni. 




Druga skrzynia miała zostać szafką nocną w pokoju chłopca. 

Prace przebiegały analogicznie do pierwszej skrzyni. Tym razem podarowałam sobie rozkręcanie skrzyni. 


Chciałam aby ta skrzynia miała wyraźną fakturę na blacie, więc po dokładnym oczyszczeniu wieka, wyszczotkowałam drewno drucianą szczotką założoną na wkrętarkę.

Po umyciu skrzyni mogłam przystąpić do malowania. Żeby wyspreyować okucia i zamki musiałam porządnie zabezpieczyć drewno. Zrobiłam to za pomocą kartek przyklejonych do skrzyni taśmą malarską.

Do malowania wieka użyłam tym razem oleju ciemny dąb. Olej uwydatnił strukturę drewna oraz słoje. Nałożyłam trzy warstwy oleju  w cztero godzinnych odstępach. 



Poprzeczne belki na blacie i uchwyty po bokach pomalowałam na kolor butelkowa zieleń, a boki skrzyni w kolorze czarnym. 



Na koniec zrobiłam szablon piłki na taśmie malarskiej. 

Jak zrobić szablon?
1. Powierzchnię którą chcesz ozdobić szablonem wyklej pasami taśmy malarskiej. Krawędzie każdego paska muszą się ze sobą stykać. Nie może być szczelin między nimi.
2. Wydrukuj na papierze to co chcesz przenieść na mebel.
3. Wytnij nożykiem do papieru. 


4. Przyłóż  szablon do taśmy malarskiej i dokładnie obrysuj.


5. Wytnij nożykiem do papieru wzór w taśmie. 


6. Wypełnij farbą i ostrożnie odklej taśmę. 


Tak jak poprzednia skrzynia , ta też dostała stożkowe nóżki.

Gotowe:



Trzecia skrzynia byłą identyczna jak ta druga z piłką. Ta miała być stolikiem i skrzynią do przechowywania w jednym. Jej metamorfoza przebiegała tak samo. Ale małe elementy wykończyłam innymi kolorami: miesiącem miodowym i lazurowym oceanem. Charakteru dodaje jej szablon mapa świata. 




Stolik zamiast nóżek posiada kółka. 





Mam jeszcze małą skrzynkę, którą wykorzystałam jako pojemnik na klocki. 






Która skrzynia podoba wam się najbardziej?
































 

 










Stary kuchenny kredens

maja 08, 2021

Stary kuchenny kredens

 

To najpiękniejszy z kredensów kuchennych z jakim miałam do czynienie. I dlatego powiedziałam sobie, że choćby nie wiem jak był zniszczony, to i tak go odnowię.

Jak zwykle renowacje należy zacząć od oględzin. Tzn, trzeba obejrzeć mebel z każdej możliwej strony, żeby zrobić bilans zysków i strat. Tego rodzaju meble zazwyczaj stoją przez kilkadziesiąt lat w starych domach, które dodatkowo były słabo ogrzewane lub wcale. Albo na koniec wyniesione do stodół lub szop. W tej sytuacji więcej niż pewne, że kredens ma nieproszonych gości w postaci kołatek. Żeby to sprawdzić wystarczy dokładnie obejrzeć tylne nogi kredensu, podłogę i plecy. 

Mojego pacjenta również trapiły drewnojady. Najbardziej rozgościły się w plecach, podłodze i w półkach. Po wstępnych oględzinach wiedziałam, że blat jest do wymiany, ponieważ w większości był z płyty. Plecy mebla również były na straty, ponieważ połączone były z blatem na kliny, a poza tym to w nich głównie rozgościły się kołatki. Szyby były brzydkie - pożółkłe. Oczywiście uchwyty, także się nie nadawały. W różne miejsca kredensu powbijane były gwoździe, pinezki, haczyki i wkręty. Brałam także pod uwagę wymianę zawiasów. 







                    Z takich poważniejszych uszczerbków w kredensie to na pewno ułamany jeden zawias. Zamiast niego do kredensu i jego frontu przykręcono skórzany pasek, który miał zastąpić zawias. Dzięki takiemu zabiegowi w dwóch miejscach było aż po 3 dziury po wkrętach.














Następnym krokiem był demontaż. Zdjęłam wszystkie fronty z zawiasów. Stary blat został zdjęty i stare plecy dołu kredensu zostały oderwane. 

Fronty dolnej części pozbawiłam uchwytów. Ku mojej  radości okazało się, że kredens ma solidne i praktyczne zawiasy. Wystarczy fronty zdjąć z zawiasów aby je odczepić, bez potrzeby odkręcania zawiasów.  Oblepione były tylko kilkoma warstwami farby olejnej. Z frontów powyjmowałam  też zamki.









Następnym etapem prac było opalanie. Na szczęście dół kredensu pomalowany był jedynie z zewnątrz, co znacznie przyspieszyło pracę. 

Lubię opalać, mimo zapachów , które wydzielają opalane farby olejne. Poza tym opalanie jest jak odkrywanie historii mebla . Towarzyszy temu uczucie podobne do tego kiedy zdrapuje się zdrapki. Co odkryje tym razem  pod farbą? Ile jest warstw farby?






Jak widać na tym kredensie było ich dużo, na dodatek elementy metalowe były tak zalane farbą, że nawet nie miały szansy zardzewieć.

Tym razem pod warstwami farby odkryłam sosnową bądź modrzewiową sklejkę. Całkiem ładną.




 Po opaleniu i tak musi być szlifowanie. Trzeba wygładzić powierzchnię. Jeżeli mam do czynienie z meblem drewnianym ( nie fornirowanym ) używam do tego szlifierki kątowej czyli tzw. diaksa. 

Pamiętam jak pierwszy raz robiłam mój jadalniany kredens. On też był hojnie oblepiony farbą. Do tego stopnia, że zwykła szlifierka padła kiedy ja nie miałam nawet 1/5 wyszlifowanego mebla. No ale wtedy nie miałam opalarki. Żeby przyspieszyć sobie prace użyłam diaksa, no i narobiłam sobie gór i dolin na powierzchni drewna, bo nie miałam wprawy i spędziłam wiele godzin na niwelowaniu różnic. 








Teraz na diaksa zakładam papier 40. Szlifuje tylko resztki farby. Tym razem wyszlifowałam nim też środek  dolnej części kredensu.

Po tak oczyszczonym meblu mogłam przystąpić do drugiego etapu szlifowania. Tu użyłam szlifierki o mniejszej mocy i papieru 80 i 120. Szlifowałam do momentu, w którym powierzchnia była idealnie gładka. 

Zanim przystąpiłam do dalszych etapów, czyli mycie i malowanie, musiałam dorobić brakującą nogę kredensu. Na szczęście nogi te nie są zbyt wymyślne. Wystarczyło masywny kloc drewna zaokrąglić na górze i na dole. Korpus kredensu i jego półki, zatrułam i pozostawiłam w spokoju na kilka dni. Zatrułam czyli wpusciłam w dziurki po kołatkach preparat na drewnojady. 

W tym czasie mogłam malować elementy nie tknięte przez kornika. 

 Np. nowiusieńki sosnowy dębowy blat, który miał dostać kolor ciemnego dębu. Nałożyłam na niego olej właśnie w tym kolorze. 

Po między kolejnymi warstwami oleju, doszlifowywałam fronty. i szuflady. Są miejsca, w które szlifierka nie wjedzie np. rogi szuflad czy miejsca za zawiasami., więc trzeba je szlifować ręcznie. 

Czyściłam też ręcznie zawiasy, zasówki i wiatraczek, które wcześniej pokryłam żelem do usuwania starych powłok. Po uzyskaniu pożądanego efektu mogłam malować fronty i szufladę. 

Ponieważ, fronty wykonane są z pięknej sklejki, postanowiłam jak najwięcej go pozostawić. Dlatego też środkowy front, którego powierzchnia była  idealna , został zaolejowany. Natomiast dwa duże boczne fronty , posiadały miejscami dziury, uszczerbki, które wymagały szpachlowania. Dlatego zdecydowałam się  użyć tu szablonu, by jak najwięcej zostawić drewna. 

Nie pierwszy już raz wykonałam szablon sama własnoręcznie, przy pomocy taśmy malarskiej i nożyka do papieru.










Dwa małe boczne fronty również zostały zaolejowane. Szuflady pomalowałam farbą akrylową w kolorze butelkowej zieleni, a w środku wykleiłam je kwiecistą tapetą. Tapetę zabezpieczyłam lakierem akrylowym.


Kiedy farba na frontach wysychała , szpachlowałam dziury po kołatkach w korpusie. Po wyschnięciu szpachli zeszlifowałam jej nadmiar i umyłam cały mebel. Kiedy drewno wyschło mogłam je pokryć farbą. W środku kredens pokryłam bejcą o kolorze dąb, a po wyschnięciu polakierowałam drewno. 

Dół kredensu był prawie gotowy, wystarczyło tylko przymocować fronty, gałki, magnesy i blat. 

NADSTAWKA

Za nadstawkę wzięłam się po zrobieniu dołu. Tak samo jak wcześniej rozpoczęłam od demontażu. Następnie opalałam fronty, szlifowałam tak samo jak dół mebla. Kiedy fronty były gotowe do malowania, zabrałam się za korpus nadstawki. Ten korpus był pokryty farbą w środku, więc również go w środku opalałam. 




Tu też niestety natrafiłam na kołatki i niestety trzeba było drewno zatruć, a potem szpachlować.  po kilku dniach użerania się z robalami, korpus został pomalowany farbą akrylową. Górne fronty, w zależności od wyglądu ich drewna, zaolejowałam lub pokryłam farbą akrylową. Kiedy górne fronty były już pomalowane, zawiozłam je do szklarza, aby wstawił nowe przezroczyste szyby. Po oszkleniu szyb mogłam zamocować fronty, musiałam jednak kupić nowe zawiasy ponieważ te stare nie nadawały się już do użytku. Cały mebel zyskał też nowe plecy. Plecy dolnej części wykończyłam kwiaciastą tapetą, a górne plecy pomalowałam na czarno. 



Podsumowując;

- kredens został opalony i wyszlifowany

- stare uchwyty, zamki, szyby, plecy i blat zostały usunięte

-liczne dziury po drewnojadach zatrute i zaszpachlowane 

- cały mebel posiadał wiele powbijanych w siebie gwoździ, haczyków i pinezek, które zostały usunięte a dziury po nich wypełnione szpachlą

- do wykończenia mebla użyłam: oleju twardego ( dąb ciemny ), farby akrylowej ( butelkowa zieleń i zamszowa czerń), lakieru akrylowego, bejcy wodnej i tapety.

-  kredens zyskał nowy blat, gałki, szyby, część zawiasów ( nadstawka ) i magnesy

Oto efekt końcowy:










Copyright © Graty Agaty , Blogger